poniedziałek, 13 stycznia 2014

Chapter 2

"Śmierć jest lekka. Tylko chwila przed zgonem jest straszna."

     Pamiętam  spadanie i mój porywany przez wiatr krzyk. Pamiętam bezradne machanie rękami i nogami. Pamiętam moment, w którym uświadomiłam sobie, że nie ma ratunku. Pamiętam pierwszy krzyk - kobiety, która zupełnie przypadkowo uniosła twarz w stronę słońca. Potem doszły kolejne krzyki: kobiet, mężczyzn, dzieci. Psy szczekały, ludzie krzyczeli. Ja krzyczałam. Pamiętam, że obserwatorzy mych ostatnich chwil byli tak sparaliżowani, że nie byli nawet w stanie się cofnąć. Nie pamiętam samego uderzenia. Podejrzewam, że zamknęłam oczy. Pamiętam za to uczucie lekkości i pierwotny instynkt, każący mi wleźć na ścianę. Pamiętam to, co nadeszło chwilę później, a mianowicie uczucie gorąca i zimna jednocześnie, spokój i wstrząs, oraz myśl o tym, że błyszczyk brzoskwiniowy zdecydowanie przeważa czekoladowy - choć to ostatnie z całą pewnością nie należało do mnie. A potem znalazłam się w czyichś silnych ramionach. W ramionach kogoś, kto z niewiadomych mi przyczyn bardzo głośno się śmiał.

        Mawia się, że najgorszych jest kilka pierwszych dni, potem człowiek zaczyna się przyzwyczajać do nowej sytuacji, jakakolwiek by ona nie była. Cóż, to chyba nie tyczy się śmierci.
        Czasem, jeszcze kiedy żyłam, zastanawiałam się, jak to jest umierać. Umierać, nie umrzeć. Nie poświęcałam zbyt wielu myśli temu, co będzie dalej, choć oczywiście i ten temat zajmował mój umysł od czasu do czasu. Zawsze myślałam, że umrę ze starości, we śnie. Że moja śmierć będzie spokojna i cicha, a wokół mnie będą moi najbliżsi.
        Rzeczywistość niestety wyglądała inaczej.
        Spadłam z manhattańskiego wieżowca, którego nazwy nawet nie pamiętam. Zamiast bliskich byli przy tym przypadkowi ludzie, którzy dodatkowo na tym ucierpieli. Jak się później dowiedziałam, zachlapałam sobą kilka osób, a pewnemu mężczyźnie fragment mojej kości wbił się w lewe oko. Zaraz po moim spektakularnym zgonie przelazłam przez ścianę a chwilę później złamałam główną zasadę trupów - o której oczywiście nie miałam pojęcia - a mianowicie, przeleciałam przez moją szkolną koleżankę. Chociaż koleżanka to zbyt mocne słowo. Shea Knight należała do gatunku osób tolerowanych z litości. Przynajmniej przeze mnie. Należała do zgrupowania zdecydowanie zbyt bogatych dziewcząt paradujących w zbyt krótkich spódniczkach i wymachujących energicznie pomponami przy każdej możliwej okazji. Była farbowaną blondynką, z natury szatynką. Miała bardzo jasne błękitne oczy, w jasnym świetle dnia wydawały się niemal przezroczyste. Nos, który zamierzała sobie zoperować, obecnie był lekko skrzywiony, czego powodem było przykre zetknięcie z piłką podczas jednego z meczy. Drobne różowe usta zazwyczaj układały się w uroczy uśmieszek, ukazujący idealnie proste białe ząbki. Ze względu na albinoskie korzenie jej cera była dość blada i starała się unikać słońca. Jako jedna z niewielu czirliderek nie była anorektyczką i zawsze powtarzała, że za bardzo ceni sobie swoje kształty, by zacząć się odchudzać.
        Niemniej, przeleciałam przez nią, przypadkowo odblokowując w jej mózgu blokadę, którą posiada prawie każdy żyjący. Mówiąc krótko - zaczęła widzieć trupy. Pewnie by jej się to spodobało, gdyby nie fakt, że zamiast "Zaraz Przed", zazwyczaj widywała nas "Zaraz Po", co często nie było zbyt miłym widokiem. Nic dziwnego, że zaczęła świrować.
        A potem ktoś mnie złapał. Ktoś, kto miał zarazem cudowny i irytujący śmiech. Śmiech, który zniknął niemal tak szybko, jak się pojawił.
        - Coś ty, do cholery jasnej, zrobiła?! - Osobnik, którego twarzy nie widziałam najwyraźniej nie zapoznał się ze znaczeniem słowa "kultura", bowiem ściskał mnie zdecydowanie zbyt mocno i krzyczał mi wprost do ucha.
       Ciągle w szoku, musiałam chwilę pomyśleć nad odpowiedzią.
        - Umarłam - odparłam w końcu.
        - Dajcie jej nobla. Przeleciałaś przez nią! - Wreszcie mnie puścił, więc mogłam się odwrócić i przyjrzeć nowemu "znajomemu".
        Widok był przyjemny dla oka. Mierzył jakiś metr dziewięćdziesiąt. Miał proste, czarne włosy sięgające brody, które obecnie spływały na twarz, lekko przysłaniając nefrytowe oczy. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego odcieniu zieleni. Odziany był w długi do ziemi czarny płaszcz, wyglądający jakby pochodził z innej epoki, w związku z czym nie widziałam, co miał pod spodem. Widać jednak było, że jest umięśniony.
        - Kim ty jesteś? - spytałam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
        Przeciągnął ręką po włosach i skrzywił się lekko.
        - Wygląda na to, że twoim przwodnikiem.



---------------------------------------------------------------
Cóż, troszkę refleksyjnie, troszkę zabawnie. Właśnie w takich klimatach będzie ta historia. Raz zabawniej, raz refleksyjnej. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
To ostatni rozdział dodany przed sesją, która w moim przypadku zaczyna się w przyszłym tygodniu, a kończy ostatniego dnia stycznia. Plus ewentualnie poprawki, choć jak na razie wciąż się łudzę, że uda się za pierwszym razem :P W każdym bądź razie następny rozdział pojawi się jakoś na początku lutego, tak myślę.
WASZE BLOGI
Bardzo przepraszam za wszelkie zaległości na waszych blogach, nadrobię je zaraz po egzaminach. Meth - do Ciebie z pewnością też zajrzę i zacznę czytać wszystko od początku, zapewniam Cię ^^ W każdym bądź razie proszę Was o wyrozumiałość i cierpliwość ;)
Dziękuję serdecznie za wszystkie Wasze komentarze - oby było takich jak najwięcej ;)
       

12 komentarzy:

  1. Pff... czy się spodoba? Oczywiście, że tak. Refleksje, humor... kocham, kocham i kocham. I kocham już tego chłopaka, za jeden jedyny tekst: "Dajcie jej nobla." Boskie no po prostu boskie ^^ Tak samo jak rozdział.
    Miałam już iść spać (bo uwielbiam, więc wolę iść duuużo wcześniej niż wszyscy, których znam xD) ale patrzę... NOWY ROZDZIAŁ!!! Rzuciłam wszystko, aby przeczytać ^^ I to najlepiej poświęcone minuty tego dnia ^^
    Pozdrawiam
    Diaw

    OdpowiedzUsuń
  2. jeny, to bardzo intrygujące. Tak, spodobało się, więc się nie martw. Miałam chwilę głębokiej refleksji... jeszcze trochę z niej nie wybrnęłam, a to może skończyć się,.. stanem pod depresyjnym, ale było warto dla twojego chapteru :D strasznie spodobał mi się koniec, a na razie niezbyt widoczna osobowość tego przewodnika... no nieźle, ba, świetnie ^^ zapraszam atakujac-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne!!! Cóż innego można napisać:) I ten chłopak... już go lubię. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten wpis przypomina mi pewną książkę, którą kiedyś czytałem. Na moje nieszczęście nie pamiętam oczywiście tytułu bo jak by mógł. Ale też była utrzymana w takim samym klimacie. Fantazja poniosła? Owszem. Czy jest to ciekawe? Jak najbardziej. Klimat jak nigdy. Co tu pisać jak nie ma się do czego przyczepić. Brawa dla autorki.

    http://itsmateusz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne! Strasznie wciągające, masz talent do pisania :) Czekam na następny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Jak się później dowiedziałam, zachlapałam sobą kilka osób, a pewnemu mężczyźnie fragment mojej kości wbił się w lewe oko" - HAHAHAHAHHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAAHAHHAAHAHAH nie mam pytań.
    Zacznę od końca - trochę zabawnie, trochę refleksyjnie - ach, coraz bardziej kocham to opowiadanie! Takie klimaty są najlepsze + trupy zawsze spoko!
    No to od początku.
    Hm, na pewno każdy zastanawiał się nad śmiercią i umieraniem. Śmierć we śnie jest najlepsza, ale tak to jest, że właśnie samej śmierci się nie boją, a jedyni bólu, jaki będzie im towarzyszył, i nieznanego - bo cholera wie, co będzie po drugiej stronie? Ja, na ten przykład, cholernie się boję, że będę gryzła piach. Ja chcę do Nieba :c Albo do piekła. Wybacz odbieganie od tematu, ale a propos piekła koleżanka opowiedziała mi wczoraj taki kawał: "Koleś umarł i poszedł do piekła. Po chwili wita go szatan i zaczyna oprowadzać po Piekle. widzi cudowne rzeczy: sauny, stoły uginające się od jedzenia, piękne kobiety, wszystko, czego by tylko chciał. I każdy chodzi zadowolony. Tylko gdzieś w oddali słychać przeraźliwe, obłąkańcze krzyki ludzi gotujących się w kotłach pełnych smoły. 'A tamci to kto?' - pyta koleś. 'Tamci? To chrześcijanie. Wierzyli, że tak wygląda Piekło, to mają' - odpowiada Szatan" :D Daje do myślenia, co? :D Tak czy siak ewentualnie mogłabym być jak bohaterka i dalej hulać sobie po świecie. Choć jakby wierzyć Supernatural, to duchy, które decydowały się na pozostanie po śmierci na ziemi, po pewnym czasie świrowały i robiły się agresywne, a więc niebezpieczne. To może właśnie po to jest ten jej przewodnik? Ach, już go uwielbiam! <3 A blondynie przyda się ochłonięcie - a pewnie, niech sobie trupy poogląda :D
    No dobrz, życzę ci zaliczenia poprawek - czymam kciuki! Miło, że o mnie wspomniałaś na końcu - liczę, że faktycznie kiedyś mnie odwiedzisz. Ale nie martw się - bez względu na to ja na pewno będę odwiedzać Ciebie, bo czyta się to niesamowicie lekko i przyjemnie. A więc do następnego odcinka i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, bardzo podoba mi się twój styl. Co do fabuły - do końca oryginalna nie jest (tak mi się wydaje, chociaż moja też się taka nie wydaje, ale z czasem trochę się tam podzieje), w każdym razie, przynajmniej to nie kiepskie lowstory z wampirem w tle :D Tak podoba mi się styl, że jestem skłonna sądzić iż studiujesz jakiś kierunek humanistyczny :) O postaciach nie jestem w stanie powiedzieć zbyt wiele, jeszcze ich właściwie nie poznałam, no, chociaż zauważyłam, że główna bohaterka lubi zwierzęta nad życie!
    No i ten mężczyzna, myślę, że wysoki, przystojny brunet nie będzie jedynie postacią epizodyczną, ani w opowiadaniu, ani w życiu (po życiu) głównej bohaterki! :)
    W sumie mogłabym tu zostawić adres swojego bloga, ale zdecydowanie na takim poziomie, jak twój. Może nie piszę "w ten sposup", ale kilka[set] błędów interpunkcyjnych znalazłoby się na 100%, więc nie wymagam żadnego komentarza, tudzież przeczytania tego wszystkiego, ja i tak będę tu zaglądać ;) http://highway-to-darkness.blogspot.com/
    AHA NO I PIEPRZYĆ SZKOŁĘ, ZOSTAŃ PISARZEM! XDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, bo tak czytam ten mój komentarz i możesz odebrać go jako krytykę, ale tak nie jest :) Z tą fabułą chodzi o to, iż przypomina mi kilka książek, co nie znaczy, że mi się nie podoba! :) Ale to co w twoim opowiadaniu cenię najbardziej, to kunszt pisarski! :D O to mi właśnie chodziło!

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz talent dziewczyno!!! Piszesz bardzo dobrze, przyjemnie się czyta, a fabuła jest bardzo ciekawa. Na pewno jeszcze tutaj wpadnę:P

    Niedawno sama zaczęłam pisać bloga dlatego, zapraszam:
    http://my-story335.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakochałam się w tym opowiadaniu.Jest genijalne,proszę pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zastanawiam się czym się inspirowałaś pisząc to. Strasznie wciągające opowiadanie. Wręcz uzależniające. (: Mówiłam już, że genialnie piszesz? I że powinnaś zgłosić się do jakiegoś wydawnictwa? :D Będę jedną z pierwszych osób, które kupią Twoją książkę, jeśli takową kiedyś wydasz. Fragment z kością w oku jest fantastyczny. Śmiałam się do monitora, co nie zdarza się u mnie często. :D Już zabieram się za kolejny chapter. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Co tu dużo mówić... uwielbiam cię! :D Uwielbiam twój styl, uwielbiam twoje poczucie humoru, uwielbiam twoich bohaterów i wszystko, co jest z tym opowiadaniem związane! Mam nadzieję, że będziesz dodawać rozdziały częściej, bo jak się zaraz wezmę za chapter 3 to już nic mi nie zostanie ;_; I co ja mam biedna zrobić? Czekać? :c Przecież nie wytrzymam... Pomyśl trochę o fanach, olej naukę i pisz, pisz jak najwięcej, bo jesteś w tym wspaniała! <3

    OdpowiedzUsuń