poniedziałek, 23 czerwca 2014

Chapter 7

 "Dym coraz gęstszy obcy ktoś się wdziera
A my wciśnięci w najdalszej sali kąt
Tędy! - wrzeszczy - Niech was jasna cholera!
A my nie chcemy uciekać stąd!"

      Nie odpowiedziałam na pytanie Trevora. Jak to jest spadać? Strasznie. Nie sądzę jednak, by ta odpowiedź zadowoliła chłopca.
      - Spytaj mnie o to za jakiś czas, może wtedy będę w stanie odpowiedzieć.
      - Ja zginąłem w pożarze, wiesz? W  To było okropne. Stopiły mi się rzęsy i brwi, zaczęły mi się palić włosy. Potem...
      - Potem, gdy wiedziałem już, że nie ma szans na ratunek, uderzyłem go nogą od ławki w głowę tak mocno jak umiałem, żeby zemdlał i nie cierpiał - dokończył Jason. - Potem rozpędziłem się jak tylko mogłem, pochyliłem głowę i rąbnąłem w ścianę tak mocno, że sam też zemdlałem.
      Powinnam stwierdzić teraz, że widok uśmiechniętego dziesięciolatka opowiadającego o śmierci w pożarze w normalnych okolicznościach by mnie przeraził, a przynajmniej zniesmaczył. Nie jestem jednak pewna, czy byłaby to prawda. Jasne, uznałabym, że dzieciak jest pewnie szurnięty i potrzebuje pomocy. Ale czy poczułabym obrzydzenie? Głównie moje myśli krążyły wokół rozważań, skąd czternastolatek miał tyle siły by zdzielić swojego brata tak mocno, że też aż zemdlał. Choć, z drugiej strony, jaki miał wybór? Spadając sama żałowałam że nie mam czegoś podobnego.
      W każdym bądź razie, opowieść ta powinna wpłynąć na mnie w jakiś sposób, równie dobrze jednak mógł streszczać mi ostatni obejrzany odcinek jakiegoś serialu. Zupełnie jakby śmierć zmieniała coś w podświadomości, sposób postrzegania różnych rzeczy.
      Świat zmarłych otwierał dla mnie szeroko wrota do swojej krainy, odziana w długi habit kostucha zamaszystym gestem zaprasza do środka, w jednej z kościstych dłoni dzierżąc czarny melonik. W drugiej, rzecz jasna, ściskała zakrwawioną kosę, ale kto by zwracał uwagę na szczegóły. 
      Mówi się, że na sen, lenistwo i rozmyślania przyjdzie czas po śmierci. Cóż, martwi mają na ten temat inne zdanie. Moje głębokie rozmyślania zostały - jak zwykle - bezczelnie przerwane.
      Trevor i Jason zaczęli prawdziwą litanię. Jeden za drugim, martwi zaczęli wymieniać przyczyny swojej śmierci. Samobójstwa, wybuchy w pracowniach chemicznych, przypadkowe wypadnięcia przez okna, utopienia w toalecie (FUJ!), a nawet kilka morderstw. Jak zaczarowana słuchałam właśnie opowieści jednego z gotów, który był torturowaną latami przez starszych uczniów ofiarą prześladowań, kiedy pojawił się mój nowy "znajomy". Panie i panowie, pokłony dla Kaspiana!
      - Dobrze się bawisz? - spytał, pojawiając się tuż obok mnie. Zbyt blisko, jak na mój gust.
      - Dla martwych nie istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista, czy masz problemy z mierzeniem odległości? - mruknęłam zerkając na niego kątem oka.
      - Skarbi, jestem doskonale świadomy odległości między nami - objął mnie ramieniem i jeszcze bardziej do siebie przycisnął.
      - Jeśli chcesz mieć jeszcze raz oderżnięty łeb, rób tak dalej - odepchnęłam go od siebie. Ku mej wielkiej irytacji, ledwo drgnął. Podniósł głowę i rozejrzał się po zebranych.
      - No proszę, już znalazłaś kolegów! Eh, co za czasy, zmarli wychodzą na swoje szybciej niż dzieci.
      Kilka z osób zaśmiało się, choć trochę niepewnie. Tym razem to ja się rozejrzałam. Wszyscy błądzili wzrokiem między naszą dwójką, a były to spojrzenia niezwykle sugestywne. Skrzywiłam się. Jeszcze tego brakowało.
      - Ranisz nas, Eliss. Myśleliśmy że jesteśmy wyjątkowi, że to nas poznałaś pierwszych w zaświatach. - Mark, mój rówieśnik, który powiesił się w schowku na miotły, patrzył na mnie niezwykle poważnie. Na mojej twarzy musiało odmalować się zmieszanie, bo wszyscy, jak jeden mąż ryknęli śmiechem. Cudnie. Dałam się złapać. I to na taki banał!
      - Lubię go - stwierdził Kaspian posyłając Markowi szeroki uśmiech.
      - Przylazłeś po coś konkretnego, Kapitanie Sparrow?
      Kaspian rozsiadł się wygodnie, poły jego długiego płaszcza rozchyliły się ukazując białą koszulę wpuszczoną w czarne spodnie. Czarne, lekko kręcone włosy opadały mu na błyszczące figlarnie zielone oczy, teraz błyszczące figlarnie.
      - Kapitan Jack Sparrow to pijak i złodziej, Elisabeth. Czy ja wyglądam na pijaka i złodzieja?
      Spojrzałam na wystającą z wewnętrznej kieszeni płaszcza piersiówkę, unosząc lekko prawą brew.
      - Dowód numer jeden, kapitanie. A że byłeś złodzieje, wyznałeś mi osobiście.
      - W obecności pięknych dam zawsze rozwiązuje mi się język - puścił do mnie oczko.
      - A w obecności butelki nie? - znowu uniosłam jedną brew, posyłając mu jednocześnie zawadiacki uśmiech.
      Teatralnym gestem przyłożył dłoń do serca i odrzucił głowę w tył.
      - Ranisz mnie, pani! Jak możesz czynić tak niegodziwie wobec prostego chłopa?
      Zastanawiałam się ile miał lat kiedy ścięto mu głowę. Wyglądał na jakieś trzy, cztery lata starszego ode mnie, nie mógł więc mieć więcej niż dwadzieścia pięć.
      - No dobra, chłopie, powiesz wreszcie, o co chodzi?
      Spoważniał w jednej chwili.
      - Kończą planować mój pogrzeb. Pomyślałem, że chciałabyś przy tym być.
      Zapewne pomyślał tak, bo chcieli tego wszyscy, którzy zmarli. W tej kwestii nie byłam wyjątkiem. Nie chciałam słuchać rozważań, chętnie jednak dowiem się, jakie decyzje podjęto ostatecznie.
      Kaspian wstał i wyciągnął do mnie dłoń. Przyjęłam ją bez wahania.


----------------------------------------------------
SESJA ZDANA! :D I to w pierwszym terminie. Pierwszy rok studiów za mną. Nie przeczę, jestem z siebie dumna.
Ostatni egzamin miałam co prawda prawie tydzień temu, nie mogłam jednak wchodzić na bloga. Nie dlatego, że nie miałam czasu. Po prostu nie mogłam już patrzeć na ten szablon, tak nie pasujący do tematyki bloga. Codziennie więc spędzałam godziny na szukaniu czegoś idealnego. Nie znalazłam, niestety, musi więc wystarczyć inny, który znalazłam. Mam nadzieję, że Wam się podoba ;) Planuję złożyć zamówienie na szablon specjalnie do tego bloga, sama jednak jeszcze nie wiem co mogłoby się na nim znaleźć. Może Wy macie jakieś pomysły?
Dodatkowy blog ruszy przed końcem tygodnia, przekierowanie na niego znajdzie się wśród linków po prawej stronie (przynajmniej dopóki nie powstanie jakiś ładny button).
Cóż, w zasadzie to tyle. Jak tam u Was? ;)

2 komentarze:

  1. Ojejku, wstyd przyznać jak dawno tu nie byłam, ale to wszystko przez to zakończenie roku i poprawianie ocen... Masz taki talent, że osobiście uważam, że powinnaś wydać książkę :) Bardzo czekam na następną część <3 I widzę, że zmieniłaś szablon... jak mam być szczera to tamten mi się bardziej podobał (naturalnie to tylko, tylko moje zdanie), ale ten też jest ładny. Jakbyś chciała zamówić szablon to bardzo zapraszam do siebie ( zacisze-slowika.blogspot.com ), jako, że jestem Twoją czytelniczką to z przyjemnością pomogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku i zapomniałam: GRATULUJĘ zdanie sesji, ja też jestem z Ciebie dumna xD

      Usuń